Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

poniedziałek, 15 października 2012

Małe co nie co kulinarne

Buszując w sieci natrafiłam na genialny blog kulinarno-dietetyczny http://smak-zdrowia.blogspot.com/. Dzięki świetnym przepisom można przygotować różne pyszności nie licząc podczas jedzenia  kalorii. Biorąc pod uwagę zamiłowanie moich chłopaków do podjadania przed telewizorem zaczęłam od małych przekąsek i była to próba udana- podwójna porcja nachos zniknęła błyskawicznie. Jak się okazała to co dietetycznie nie musi być bez smaku.

Od dłuższego czasu posiłkuję się też przepisami z blogu wegetariańskiego http://wegetarianka.blox.pl/html z naciskiem na genialne przepisy dyni i warzyw strączkowych. Cały problem polega na tym,że męska część mojej rodziny, z założenia w pogardzie ma to co nazywa się zdrowe, dietetyczne, wegetariańskie itp. Jak na prawdziwych mężczyzn przystało żyją w przekonaniu, że uwłacza to ich "samczej" godności, gdyż archetyp samca żywi się własnoręcznie zabitym mamutem, a nie marchewką. Dlatego widząc te ułomności męskiego charakteru przemycam co ciekawsze dania, które jak się okazuje cieszą się dużą popularnością i bardzo szybko znikają  z talerzy, ale ,podkreślę to wyraźnie, nie mają w nazwie nic dietetycznego i wegetariańskiego! A że sezon dyniowy w pełni można szaleć na całego.



piątek, 12 października 2012

Wspomnienia lata

Nadmiar prac i wyjazdów nie zostawiał zbyt wielu wolnych chwil i blog leżał odłogiem. Oczywiście nie znaczy to że nie działo się nic ciekawego i wartego odnotowania, dlatego postanowiłam wrócić krótko do letnich wspomnień.
Po pierwsze - Solina.


Świetne i stosunkowo nie daleko leżące miejsce na letnie wypady nad wodę. Trzeba zaznaczyć- wielką wodę! Ten sztuczny zbiornik ma olbrzymią powierzchnię i niesamowicie rozwiniętą linię brzegową, ilość malowniczych ale też trudno dostępnych zatoczek jest olbrzymia. Oczywiście najlepiej podziwiać je z wody wypożyczając żaglówkę, kajak lub zwykły rowerek. Bywają też niezwykłe :))






Nie polecam jednak kąpieli w takich miejscach, strome brzegi są bardzo niebezpieczne, mogą się oberwać a podwodne prądy utrudniają pływanie. Widoczna na zdjęciach malownicza zatoka nadawała się tylko do podziwiania z rowerka.  Niestety ten rok także przyniósł tragiczne wypadki. Dlatego, szczególnie z dziećmi lepiej trzymać się dostępnych kąpielisk.




 Pogoda nam dopisała, a jak na końcówkę wakacji nie było tłoku, więc bawiliśmy się wyśmienicie. Dzieci wróciły zmęczone pływaniem i bardzo zadowolone.
Z roku na rok okolice zalewu obrastają w zdobycze cywilizacji czyli mariny, bary i zaplecze sanitarne. Oczywiście już widzę zniesmaczone miny wielbicieli dzikiej natury. Biorąc jednak pod uwagę, że cywilizacja skupia się w tylko kilku miejscach widok koszy na śmieci i nie obwieszonych papierem toaletowym krzaczków jest niewątpliwą zaletą. Także dla dzikiej natury.

Nam szczególnie do gustu przypadł Polańczyk, który odwiedzamy od wielu lat. Mamy tu ulubioną plaże, robimy rowerkową wycieczkę na pobliską wysepkę oraz stołujemy się w położonej blisko plaży restauracji. Na plus zapisuję wygodną plaże i strzeżone kąpielisko, oraz zaplecze sanitarne i przebieralnie oraz parking. Minus- nie tylko my doceniamy te zalety więc w sezonie bywa tłoczno.