Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

poniedziałek, 12 października 2020

Polak potrafi

   Polacy to nacja z natury krnąbrna i pyszna - widać to w podejściu do innych ludzi, których moi rodacy uwielbiają pouczać, a tam gdzie trzech Polaków tam cztery opinie na dany temat. Oczywiście tak nietypowa sytuacja jak epidemia musi generować reakcje domorosłych specjalistów od medycyny zakaźnej, pożal się Boże detektywów od  światowych teorii spiskowych oraz wrzaskliwych obrońców wolności osobistej bez osobistej kultury. Wydawało mi się, że żyjemy w kraju gdzie edukacja wykluczyła wiarę w zabobony i głupoty, ale ostatnio moja wiara w poziom rozwoju intelektualnego społeczeństwa została mocno nadwątlona. Nawet nie chce mi się już gadać  z tymi idiotami bo to jak grochem o ścianę! Wiem, wiem- zgadzam się, że więcej ludzi umrze w tym roku na raka niż na Covid, ale o raku wiemy już więcej- profilaktyka, badania, leczenie- akcji edukujących jest mnóstwo! O Covidzie wciąż zbyt mało by lekką rączką zdzierać z twarzy maseczkę krzycząc (i plując przy okazji) gromkim głosem o zagrożeniu demokracji przez światowy spisek bogaczy. Choć z drugiej strony może śmierć tych nadaktywnych krzykaczy nie jest taka zła? Dla dobra ludzkości nie wszystkie geny powinny być powielane!

   Po cudownym odpoczynku w Chorwacji, po bujaniu w obłokach i na falach czułam się zrelaksowana i wydawało się wystarczająco silna psychicznie by dać odpór głupocie. Nie przewidziałam jednak jej ogromu!


Bujanie w obłokach było bardzo ekstremalnym przeżyciem począwszy od drogi dojazdowej na samej atrakcji czyli Skywalk Biokovo kończąc. Okazała się jednak że 1228 mnpm i 12 m za krawędzią urwiska to za dużo jak dla mnie. Wymiękłam. Szczególnie w nogach!
Więcej o Skywalk tutaj




Za to bujanie na falach w tym roku było częste bo pogoda wyjątkowo wietrzna.


Z jednej strony romantyczny zachód słońca...

 
...z drugiej mroczne chmury


I oczywiście masa uroczych zakątków




Co jeszcze Polak potrafi? Puszczać na cały regulator muzykę z komórki w hotelowym barze ( w dodatku kiepską), pójść w szpilkach na plażę (kamienistą), pić wódkę od 10 rano(w upał) i wreszcie urządzić publiczną awanturę (kogut kontra kogut o dobrze "zrobioną" kurę). Podobno życie na drodze ewolucji wypełzło z morza i trwała to baaaardzo długo. Ale niektórych to chyba fala wyrzuciła przypadkiem i tej drogi nie przeszli.

piątek, 18 września 2020

Niedzielna wycieczka- Połonina Wetlińska

 Mało pisania, bo słowa nie oddają tego piękna!











Ale nie ukrywam że było ciężko- miałam chyba sto przerw i tylko wizja wymijających mnie pięciolatków podziałała motywująco! No ale już piątek i znowu myślę o niedzielnej wycieczce!

środa, 5 sierpnia 2020

Jak ten czas leci ...

   Nie wiem kiedy to się stało ale najpierw jeden a potem drugi nastolatek zmienili się w młodych dorosłych z poważnymi minami i całkiem jeszcze niepoważnymi pomysłami. A ja? Cóż cały czas żyję w przeświadczeniu, że mam obok siebie moich małych chłopców, choć patrząc na nich muszę zadzierać głowę! Chyba dla każdej matki jej dzieci zawsze zostają osobami, nad którymi należy rozłożyć parasol ochronny, choćby miały lat 20, 30 czy 40 lat. I wcale nie nie chodzi mi o miłość zaborczą i nadopiekuńczą - sama czekam na wyprowadzkę synów - mniej gotowania, prania no i zyskuje dwa dodatkowe pomieszczenie w których urządzę: a) cudnej urody oranżerie, b)pracownie artystyczną z prawdziwego zdarzenia. 😀Chodzi mi raczej o nieustanną troskę o dziecko - czy wszystko w porządku, czy nie dręczy go jakiś problem no i najważniejsze czy zdrowo się odżywia i ciepło ubiera! Przesadzam? Z rozmów z innymi matkami wynika że ani trochę. Prawie wszystkie są jak Superwoman z odwagą lwicy i pamięcią słonicy- jeśli ci źle wezwij mamę! Nie dość że przyjedzie z szarlotką, podleje kwiatki to rozpirzy twoich wrogów w drobny mak, a potem będzie dyszeć zemstą nad ich zwłokami!
   Czyli podsumowując tort osiemnastkowy zjedzony do ostatniego okruszka ale dorosłe dziecko to wciąż dziecko!
Tort dla wikinga autorstwa Słodkiego Atelier w Krośnie


czwartek, 30 lipca 2020

Ogrodowe podróże

 W niedalekiej przeszłości miałam wielką przyjemność poświęcić część urlopu na zwiedzanie ogrodów, do których, z racji odległości pewnie specjalnie bym nie pojechała. Ale odwiedzając polskie wybrzeże mogłam sobie na taka fanaberię pozwolić. O dziwo Szanowny Małżonek nie oponował i dzielnie mi towarzyszył jedynie od czasu do czasu zalegając bez sił na ogrodowych ławeczkach gdy ja odbywałam kolejną rundkę dookoła ogrodowego świata. I to największy dowód małżeńskiej miłości!!!
Na pierwszy ogień poszedł Frank Raj w miejscowości Raj koło 20 km od Starogardu Gdańskiego-  klik
Ogród nie za duży, ale bardzo pomysłowy ponieważ zwiedzając odbywamy podróż po różnych stylach i na przestrzeni wieków- od ogrodów przyklasztornych, przez barokowe, wiejskie, romantyczne, japońskie itp. Dla pasjonatów to niesamowite źródło inspiracji - dosłownie w każdym zakątku wypatrzyłam coś co bardzo mi się podobało i oczywiście muszę to mieć u siebie w Siedlisku. Wniosek - na doprowadzenie do wymarzonej doskonałość mojego ogrodu życia mi  nie starczy bo przecież nie samym ogrodem człowiek żyje - niekiedy także pracuję!
  Czas spędzony w Frank Raju wykorzystałam na maksa robiąc dużo zdjęć nie tylko całych założeń ale małych szczegółów, więc był to pobyt nie tyle relaksacyjny co pracowity. Niestety wielką wadą Frank Raju jest właśnie ta niedostępność relaksu- dla kogoś żyjącego na co dzień daleko od drogi hałas samochodów zza płotu był bardzo denerwujący - cała atmosfera brała w łeb!
Mimo to polecam!
Studnia w ogrodzie przyklasztornym

ogród barokowy

nastrojowa piwniczka w ogrodzie wiejskim

i ogród wiejski w całości


łuk w ogrodzie romantycznym

niedziela, 14 czerwca 2020

Różany relaks

     W Siedlisku zapanował chwilowy koniec świata w postaci zepsutej pompy do wody. Pompa zechciała zepsuć się oczywiście w sobotę późnym popołudniem eliminując możliwości szybkiego ściągnięcia hydraulika. Wierzcie mi - dom bez wody w upalny dzień to rozpacz i groza brzydko pachnąca. Oczywiście ochoczo przystąpiliśmy do wykorzystywania nagromadzony zapasów wody pitnej i tej nie pitnej z beczek do podlewania. Jednak mycie w miednicy nie całkiem spełniło moje wymagania higieniczne, więc wymyśliłam że dodatkowo skorzystam z napełnianego ostatni basenu. Zaznaczam ostatnio bo woda w nim jeszcze zimna. O Boże! Myślałam ze wyciśnięte powietrze nie wróci mi już do płuc, ale gdy już odzyskałam władzę w zamrożonych kończynach i uspokoiłam atak serca poczułam się bardziej czysta niż po myciu miednicowym. Wiem już dlaczego mycie w zamierzchłych czasach nie było ulubionym zajęciem! Dziwnym trafem nikt poza mną nie chciał skorzystać z tych zdobyczy średniowiecznej higieny.
   Za to dziś rano Siedlisko spowił zapach prawie jak w perfumerii - słodki i odurzający  jak lato w ogrodzie kwiatowym- w tym wypadku różanym.
 W jedną noc rozkwitły prawie wszystkie krzewy róż- od wyrafinowanej Papageno przez solidną F.J.Grootendorst po zwykłą Rugose. Wrażenie oszałamiające nie tylko dla ludzi ale też, a może przede wszystkim dla owadów- w krzakach jedno wielkie bzyczenie bo zleciało się towarzystwo z całej okolicy.  Dodatkowo na gościnnych występach pszczoły mojej siostry.

New Imagine

 

  Ciekawe że nasycenie kolorów na różach wielokolorowych nie jest uzależnione od nasłonecznienia kwiatów.
Papageno
 



 Fairy
 


Piękna i niezawodna o pełnych "gęstych" kwiatach
F.J.Grootendorst


 F J. Grootendorst to bardzo wytrzymały krzew, ma malutkie kwiaty ale są one zwięzłe w budowie i nie straszny im ani deszcz ani wichura ani nawet grad , kwitną całe lato i świetnie nadają się do suszenia.
 



W tym roku będzie nie tylko różana herbata, ale też konfitura do pączków.
 

Ponieważ róże sadziłam praktycznie z każdej strony domu aromat otacza nas jak różana mgiełka

czwartek, 30 kwietnia 2020

Chwilo trwaj!



   Poprawiając zdjęcia z przed miesiąca uświadomiłam sobie jak wielka zaszła zmiana w przyrodzie, szczególnie, że dziś spadł pierwszy od wielu dni deszcz i świat jest oszałamiająco, soczyście zielony. Co tylko może kwitnąć to kwitnie albo przekwita albo zaraz zakwitnie. Sarny włażą do ogrodu, bażanty tłuką się na łące, a Ruda kura zaczęła się kwoczyć czy wiosna na całego.

 

 

   Powinnam teraz wyrazić obowiązkowo żal i współczucie wobec zamkniętych w mieszkaniach ludzi, upadku gospodarki i cierpienia chorych- niestety byłaby to hipokryzja pełną gębą. Powinnam też dorzucić wyświechtany jak stare skarpety  #zostańwdomu, ale patrząc wokół nie jestem w stanie pozbyć się błogiego optymizmu- nasza izolacja wybitnie nie obchodzi przyrody. Powiem więcej- patrząc na zdjęcia niedźwiedzia na tatrzański szlaku, czy jelenia  w mieście, chyba jej służy! Nie mają znaczenia wybory kolejnego politycznego idioty, teorie spiskowe (wiecie że covid w cysternach transportowali przez Polskę amerykanie, żeby wykończyć chińczyków?!) i problemy celebrytów- pustaków, których właśnie nie stać na kolejne buty. Da się żyć bez centrów handlowych, kościoła i zajęć fitnessu. Nic z tego nie jest ważne! Nic z tego mnie nie zajmuje!
  Co rano zasiadam z kawą i listą prac na dziś, sprawdzając co ewentualnie zostało z wczoraj i czy reszta rodziny ma jakieś nie cierpiące zwłoki potrzeby. O dziwo plan realizowany jest raczej bez opóźnień co przekłada się na mój dobry nastrój i utwierdza w przekonaniu, że sztucznie pompowana aktywność oraz cienkie intelektualnie gadki motywacyjne nijak się mają do rzeczywistości czyli pracy na dwa etaty. Nie ma zmiłuj się  - czas nie z gumy, człowiek nie z kamienia, więc z czegoś trzeba zrezygnować. Szkoda, bo przypuszczam, że jak zawsze z tego co sprawia mi satysfakcje i przyjemność.
  Niestety kolejne zmiany w ograniczeniach świadczą, że zbliża się czas powrotu do smutnej rzeczywistości firmowej- żegnaj motyko, chlebowy zakwasie i świecie 1:12.
  Ale to za kilka dni, a na razie cieszę się spokojem. luzem i wolnością. No i oczywiście kolorem zielonym.
Parafrazując Fausta - WIRUSKU TRWAJ!

 

 


  Beczki pracuję nareszcie pełną parą, bo do tej pory nie mogłam ocenić ich przydatności. Podłączone do rynien za pomocą giętkiej rurki i złączek o odpowiedniej średnicy gromadzą wodę na suche dni. Całe wyposażenie kupiłam w komplecie wraz z szybkozłączką do ogrodowego węża i kranikiem, oraz specjalnym wiertłem go robienia otworu w rynnie i zbiorniku. Co ważne wszystkie średnice idealnie pasują więc podłączenie jest banalnie proste.