Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

czwartek, 30 stycznia 2020

Zielona Świątynia

Kolory w zimie czyli żółta wierzba i czerwony dereń
     Chińskie przysłowie mówi, że jeśli chcesz być szczęśliwy jeden dzień - upij się, jeśli chcesz być szczęśliwy rok - ożeń się, jeśli chcesz być szczęśliwy całe życie - załóż ogród. Jako, że szczęście jest celem życiowym każdego człowieka wyjątkowo się zawzięłam w tym roku nadążeniu do tego celu. Wiem, że akurat w tym wypadku cała zabawa nie polega na "złapaniu królika" ale na "pogoni za królikiem"- to nie samochód czy buty, które kupię,  mam, i na tym koniec, i cała zabawa bierze w łeb. W przypadku ogrodu moja pogoń za celem przypuszczalnie nigdy się nie skończy, nigdy nie osiągnę ostatecznego celu i w tym własnie widzę największą frajdę.
   Po poprzednim ataku ogrodniczego szaleństwa kiedy to zakupiłam 413 sztuk sadzonek za jednym zamachem i sadziłam je razem z z całą rodzinę przez tydzień, w tym roku chyba mój obłęd chyba poddał się skutecznemu leczeniu, bo kupiłam zaledwie 276 sztuk (ale tylko dlatego że nie wszystko było dostępne- reszta na jesień) A więc rodzino(i przyjaciele) bądźcie mi wdzięczni i szykujcie się!
   Plany mam pełne rozmachu od ozdobnej alejki poczynając przez rabatę z trawami, początek skalniaka po "zakątek Światowida". W tym ostatnim pomyśle zaoferował mi pomoc Syn Wszechstronnie Utalentowany, który oczekuje rewanżu przy porządkowaniu lasu. Tak więc dobę trzeba będzie czarodziejsko rozciągną, no ale Światowida mamy po swojej stronie, więc damy radę!
   Nie ma dla nic bardziej relaksującego niż praca w ogrodzie i w ogóle kontakt z naturą. Może to być spacer w lesie ale też koszenie, pielenie czy przycinanie. Zawsze gdy dotykam wilgotnej, pachnącej ziemi, gdy czyje zapach trawy, ziół, kwiatów ale też żywicy czy butwiejących liści ładuje akumulatory. Kilkakrotnie w gniewie czy smutku szukałam ukojenia w kościele i nigdy nie znalazłam w nim Boga, jeśli chcę Go spotkać to raczej w szeleście traw i śpiewie ptaków. Nawet świst wiatru i klekot gałęzi nagiego, zimowego lasu jest lepszy niż pustka i cisza kościoła.

   Może dlatego postanowiłam, że stworzę swoją własną świątynie dzięki czemu będę szczęśliwa przez całe życie. No i całe szczęście ,że rodzina daje się jeszcze namówić na pomoc!


Resztki zimy czyli szron pod lasem

niedziela, 19 stycznia 2020

Chwała Duszejko!

   Ostatnio posłowie partii reżimowej  plus posłowie partii "sami swoi" przegłosowali ustawę poszerzającą uprawnienia myśliwych do absurdu. Cisną mi się na usta słowa niecenzuralne, ponieważ nie rozumiem dlaczego prawo dla myśliwych, choć dotykające przeciętnego obywatela uchwalane jest tylko przez myśliwych i z korzyścią dla nich. Bez żadnego wpływu ze strony reszty społeczeństwa. Jeśli półgłówek z bronią może wejść do mojego prywatnego lasu i zabić sarnę to ustawa taka naruszą moje prawa obywatelskie czyli  prawo do prywatności i wolności przekonań. Dlatego jako obywatel tego schizofrenicznego kraju muszę mieć prawo nie tylko do bronienia ważnych dla mnie wartości ale też wpływu na stanowione prawo.
Słowo półgłówek to bardzo delikatne określenie wobec faceta który ze strzelbą wyposażoną w lunetę siedzi na ambonie kilka metrów nad paśnikiem i zabija zwierzęta ,które tam wcześniej zwabił jedzeniem. Śmiem twierdzić, że jest mentalnym kastratem który w ten sposób umyślił sobie zdobyć cechy prawdziwego mężczyzny.. Nic z tego biedaki! Jak komuś Bóg odbiera władzę w pewnych organach to okłady z pokotu tego nie uleczą choćby miał tarzać się w zabitych zwierzętach śmierdząc samogonem. Zresztą tak właśnie wyobrażam sobie myśliwską imprezę biorąc pod uwagę ich haniebnie niski poziom intelektualny i moralny.
   Dość! Spokój! Nie powinnam się denerwować, bo ciśnienie mi wzrośnie do poziomu normalnego , a tu Heike nadciąga i mogę się zmienić w coś strasznego! Na przykład w człowieka!
W ramach mojego protestu stworzyłam ikonę łącząc przecudną ilustrację z Wysokich Obcasów autorstwa Borysa Fiodorowicza z deską z płotu. Oto efekt z którego jestem bardzo zadowolona.


 * Pisząc "organ" miałam na myśli oczywiście mózg.

wtorek, 14 stycznia 2020

Wielkie porządki

wiosna w styczniu
 Cudowna aura ,bardziej wiosenna niż zimowa i początek nowego roku sprawiły, że czuję się pełna energii i optymizmu jak człowiek na progu wiosny właśnie! No i zapał do pracy mam dziwnie duży! Nie jestem zwolenniczką postanowień noworocznych, ale noworoczne porządki to co innego. Zanim wpuści się do domu nowe idee, pomysły, marzenia człowiek powinien  pozbyć się starych klamotów ponieważ święcie wierzę, że wszystkie nieużywane przydasie, kubeczki z obtłuczonym uszkiem (ale po za tym dobre) , ciut przyciasne spodnie (ale planuje schudnąć!) oraz cała masa dziwnych i niepotrzebnych przedmiotów wysysa z naszego otoczenia całą pozytywną energię. A wiec do dzieła! Sprzątanie to najbardziej znienawidzone przeze mnie słowo- robota głupiego, bo za chwilę znowu bałagan. Ale jak mus to mus! Oczywiście najważniejszy jest plan- obowiązki nie ujęte w planie są jak hydra lernejska- choćbym się zaciachała na śmierć zawsze jakaś głowa zostaje, mnożą się, pączkują i perfidnie rozrastają przygniatając umęczoną kobietę (czyli aktualnie mnie) do ziemi. Ale obowiązki  pociachane na mniejsze kawałeczki schludnie podzielone na poszczególne dni tygodnia, a nawet pory dnia mocno tracą na swej przerażającej wielkości. Co więc powinna zrobić każda kobieta przed przystąpieniem do wielkich porządków w garderobie i na strychu połączonych z remontem kuchni?  Powinna zrobić sobie kawę i wygodnie zasiąść w fotelu w celu spisania planu pracy! Powodzenia!
P.S. W ramach rozgrzewki może "posprzątam" foldery ze zdjęciami i pójdę na spacer z psem!.
Tajga "wciąga" dzika nosem