Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

niedziela, 31 marca 2013

Wielkanocne porządki.

Podobno chcieć to móc, ale chyba w tym wypadku będę musiała trochę zweryfikować to stwierdzenie. Na zbliżające się święta zaopatrzyła się już jakiś czas temu w całkiem wiosenną kreację, którą uzupełnić miały wiosenne czułenka i żakiet.

 Bardzo CHCIAŁAM wystąpić w niej na chrzcinach siostrzeńca, ale czy będę MOGŁA... Patrząc na zaokienne krajobrazy - wątpię.
Wiosnę mam tylko w domowym wystroju, no i oczywiście w sercu.




Jak co roku wielką przyjemność sprawiły mi przygotowania do Wielkanocy, która przywraca dom do życia po okresie wielkopostnego wyciszenia. Generalne porządki mają w sobie coś z magii, kiedy jednym zamachem miotły pozbywamy się z domu, tak jak z życia,  wszystkich brudów, gdy zdecydowanym ruchem wyrzucamy obite kubeczki bez uszka i pojedyncze skarpety bez pary, jak niepotrzebne urazy i konflikty. W okres Pańskiego Zmartwychwstania warto wkroczyć nie tylko z czystym domem ale też, co chyba ważniejsze, z czystym sercem. Warto zapomnieć, że dzieciaki niegrzeczne, mąż nie ideał, teściowa gdera, a koleżanki plotkują... warto spojrzeć na innych jak na zwykłych ludzi pełnych wad, zagubionych ale kochanych. Wymazać z serca wszystkie złe wspomnienie i zacząć wiosnę jak czystą kartę (śnieżną ha,ha,ha), a to co na niej powstanie zależy od nas.
Życzę Wam żeby to były tylko piękne i wartościowe rzeczy.

poniedziałek, 25 marca 2013

Zaklinanie wiosny


Codziennie rano gdy się obudzę staję przed oknem z zamkniętymi oczami i otwieram je baardzo powoli. Niestety codziennie przez na wpół przymknięte powieki oślepia mnie biel śniegu. Czekam, aż zobaczę zieleń bo zaczynam się czuć jak syberyjski zesłaniec. Ptaszki śpiewają, po wsi włóczą się tabuny psów i kwitną bazie , a ja dalej,  z  co raz większym obrzydzeniem, spoglądam na ciepłe kozaki bez których ani rusz.
Niestety jak na razie wygląda na to, że wielkanocne ozdoby powieszę chyba na choince bo Marzanna witała wiosnę na sankach.







 Oczywiście staram się widzieć też dobre strony takiej aury- gdyby już była wiosna pewnie szalałabym w ogrodzie, myła okna i dozorowała prace budowlane. A tak bez pośpiechu szyję zasłonki do kuchni i "serwetkuję" co mi wpadnie w ręce. A wpadł mi wieszak i skrzynka dla średniego syna, co jak mam nadzieję, pomoże mu zaprowadzić porządek w pokoju. Dopadłam też pustej ścianki, która kończyła kuchenny blat.





 Przed Wielkanocą mam jeszcze dużo pracy więc chłodek (umiarkowany) może się trzymać ale na święta zamawiam ciepełko :)


piątek, 15 marca 2013

zza zaspy

Z utęsknieniem czekałam na odzyskanie komputera z oprogramowaniem, które umie obsłużyć i swoją galerią zdjęć. Niestety jak na razie oprogramowanie co prawda działa ale wszystkie fotki (mniej więcej z 4 ostatnich lat) gdzieś się zawieruszyły w zerojedynkowych odmętach  twardego dysku. Ponoć, jak twierdzi pan z serwisu, zostały zachowane ale gdzie- któż to wie!
Miałam pisać o nadchodzącej wiośnie i przedwielkanocnych porządkach. Miałam też pośmiać się z Jagusi, która ubzdurała sobie, że będzie zjeżdżać na sankach i, nosząc je w pysku, biegała po Siedlisku. Jak przypuszczam szukała śniegu! Słuchając zimowych wieści z reszty Polski z lekceważeniem stwierdziłam, że przecież wschód słynie z tego, że słońce wschodzi tu najwcześniej, a deszcz (i śnieg) przychodzi najpóźniej. Więc nie mamy co się przejmować!




O zgrozo, chyba bawiłam się  w złą minutę, a moja wschodnia pycha została przykładnie ukarana. Jaguśka znalazła śnieg! I to nie jakieś lekki poranny szronik, ale zaspy jak w środku zimy! Nawet nasza zasłużona w twardych górskich warunkach terenówka była u kresu swoich możliwości. Osobówka nawet nie miała szans na wyjechanie z zasp.
Zwykle podchodzę do takich wydarzeń filozoficznie- bo cóż zrobić, można tylko się dostosować, więc zaopatrzyłam się w zapasy na niedzielny obiad i czekamy do poniedziałku.Przyznam jednak, że powrót męża i najstarszego syna, po ich wcześniejszym telefonie, że mają zasypane i zawiane dwie z trzech dróg powrotnych, przyjęłam z ulgą. Teraz ze spokojem mogę oglądać świat zza wielgachnych zasp.
Na zakończenie przepis na bajgle czyli obwarzanki- oczywiście na stronie Gotowanie- fajne drugie śniadanko do szkoły. Choć wyszły mi jakieś takie "sękate" to smak rekompensuje niezbyt fotogeniczny wygląd.

PS Odzyskany komputer pozwolił łaskawie uzupełnić zaśnieżone zdjęcia zdjęcia.

piątek, 8 marca 2013

Dzień Babeczki

Któż by pomyślał, że stare, postkomunistyczne święto kojarzone ze rachitycznym goździkiem dla nauczycielki i obowiązkiem wykonania gazetki szkolnej może cieszyć się taką popularnością w dzisiejszej szkole. Niewątpliwym powodem jest na pewno zwolnienie wszystkich uczniów z odpytywania- dziewczyny wiadomo, a chłopcy bo składają życzenia, wręczają kwiaty i... babeczki.  Właśnie dochodzę do psychicznej równowagi po wczorajszej akcji "babeczka", którą zarządziła moja najstarsza latorośl. Optymistycznie podchodząc do naszych możliwości cukierniczych  na ochotnika zgłosił się do przyniesienia stosownych wypieków dla wszystkich klasowych dziewcząt, nauczycielek i płci drugiej ("bo przecież nie będą patrzeć jak dziewczyny jedzą"). Łącznie było to ni mniej ni więcej tylko 44 sztuki w kształcie serca plus kilka zapasowych bo średnia pociecha też chciała obdarować damę swego serca. Oczywiście przyszły cukiernik musiał odrobić zadanie oraz iść spać - przecież wstaje do szkoły, więc pieczenie zakończyłam samotnie około 12. Gdy wyczerpana padłam na łóżko przeklęte babeczki dręczyły mnie w sennym koszmarze mnożąc się w postępie geometrycznym i dusząc mnie w zamkniętej kuchni.Co jest o tyle ciekawe, że moja kuchnia nie ma drzwi. Po odwiezieniu dzieci do szkoły wróciłam, miałam zabrać tą tajemnicę do grobu, do łóżeczka i dosypiałam jeszcze dwie godzinki. Bez wyrzutów sumienia bo przecież dziś dzień kobiet więc odrobina luksusu mi się należy. A co!
   Co do babeczek to zasługują na osobny post tym bardziej, że awaria komputera odcieła mnie od programu zajmującego się zdjęciami.
 Cytując zasłyszane życzenia : precz z dietami i modelek wymiarami, cycki w górę i odrzuć z twarzy gradową chmurę, niech żyje celulit i kurze łapki bo my i tak jesteśmy fajne babki!!!