Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

piątek, 27 lipca 2012


 Ponieważ wiele letnich wieczorów spędzamy na zewnątrz wiedziona palącą potrzebą uzupełniam braki w świecznikach. Na pierwszy ogień poszły butelki po piwie, które zyskały nowe życie :

Jak widać na załączonym obrazku zostały użyte gdy tylko farba troszkę przeschła. Kolejne są troszkę mniejsze, co moim zdaniem dodaje im uroku:


Przyznaję, że inspiracje do dekoracji czerpię ze zbiorów ostatniego spaceru po okolicznych łąkach.



środa, 25 lipca 2012

siedliskiem do nieba ...i smacznego

   Zjawiskiem, które zajmuje nas prawie codziennie jest wygląd nieba. Cóż, jako ludzie wiele lat związani z lasem jesteśmy nieprzyzwyczajeni do wielkości i różnorodności niebiańskich widoków nad Siedliskiem. Niekiedy przyjmuje to charakter prawie karykaturalny bo w czasie burz przesiadujemy przed domem podziwiając kłębiące się chmury i błyskawice. Muszę jednak przyznać, że ze względu na położenie Siedliska- wzniesienie ograniczone doliną rzeki z jednej, a podłużną kotliną z drugiej strony, często obserwujemy burze, które nas nie dotykają lub ledwo zahaczają. Patrzymy na nie jakby " z góry" gdy szaleją w dolinach.Bywa więc pięknie...

...i dziwnie

Zjawiskiem powszechnym przy tak dużych różnicach pogody jest tęcza, niezmiennie nas zachwycająca.

Jeśli to prawda, że na końcu tęczy jest skarb to powinnam zacząć szukać u sąsiadki:
Wracając do spraw przyziemnych to pasteryzuję, kiszę i marynuję wszystko co wpadnie mi w ręce czyli owoce


i ogórki
 tu kiszone z winogronami...
















a tu marynowane z chili.
















Ponieważ ogórki nadzwyczaj obrodziły dużo pracy przede mną, a w kolejce już czekają inne pyszności. Po prostu niebo w gębie!!!

niedziela, 22 lipca 2012

Park linowy

  Kolejne świetne miejsce do odwiedzenia i zabawy, nie tylko dla dzieciaków, które pokochali moi synowie, a które przeciętnego rodzica może przyprawić o drżenie serca.
Wszystkie informacje o godzinach otwarcia, cenniku i trudności tras można znaleźć tutaj.
   Muszę przyznać, że dzięki urozmaiconym trasom o różnym stopniu trudności, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Przed pierwszym wejściem trzeba zapoznać się z regulaminem i przejść szkolenie z obsługi sprzętu i stosowania zabezpieczeń. Trasy są przygotowane w sposób bardzo przemyślany i jeśli będziemy trzymać się zasady dostosowania stopnia trudności do naszych możliwości nie ma problemów z pokonaniem przeszkód.
  Chłopaki bawili się świetnie co widać na zdjęciach, a nas bolały szyje od patrzenia w korony drzew :)







 Na zdjęciach trasa niebieska - średnia jeśli chodzi o trudność. Oprócz parku linowego młodsze dzieci mają do dyspozycji plac zabaw, a osoby o słabszych nerwach lub sprawności fizycznej- "ścieżkę zdrowia" z torem przeszkód.

wtorek, 17 lipca 2012

Przyjaciele z J.

 W ramach porządków i realizacji zaległych spraw urzędowych odwiedziliśmy nasze byłe miejsce zamieszkania w J.
 Takie troszkę dłuższe wizyty wiążą się z bujnym życiem towarzyskim i odwiedzinami u przyjaciół, w czasie, których dochodzę do wniosku, że znam wielu wspaniałych ludzi. Nie rozumiem jak niektórzy ludzie mogą twierdzić, że inni, w dzisiejszych czasach nie są na tyle wartościowi by zawierać z nimi jakieś głębsze, przyjacielskie relacje. Znam sporo wspaniałych, mądrych i dobrych osób i uważam, że nasze wspólne relacje są właśnie przyjacielskie. Może dlatego nie potrzebuję mieć rekordowe liczby przyjaciół na Facebooku, których na oczy nie widziałam. W związku z czym z premedytacją nie zakładam konta na tym "pseudoświecie", a konto na nk traktuję jak komunikator ze spisem kontaktów do znajomych. Może i jestem przestarzała ale wolę iść w stronę jakości kontaktów niż ich ilości! Więc jeśli to czytacie to dzięki za gościnę, dobre słowo, ostatnie ploteczki, piwo miodne, kasztelana, wszystkie kawy i pasztet z królika
 Inną sprawą było symboliczne, uczuciowe pożegnanie z domem w J. Kiedy tam weszłam nie czułam już tej radości, że jestem u siebie- to już nie moje miejsce. Dom jest pięknie położony- góry, las, cisza...
...ale poczułam się jak w dobrze znanym letnisku niż własnym domu.


Na koniec ostatnie prace choć przyznaje, że lato to nie jest dobry okres na tego typu zajęcia. Po pierwsze krótkie wieczory, a raczej ich brak, po drugie natłok prac ogrodniczych, po trzecie - przetwory. Ale to już temat na oddzielny post. W każdym razie wykonałam tylko minimum normy w postaci świeczników.



P.S. I jeszcze zmęczona kocim życiem Nusia samotnie...









.... i z moim najmłodszym synem.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rezerwat Prządki

Obezwładniający upał pozwala funkcjonować tylko wcześnie rano i pod wieczór. Siedlisko zamarło w rozgrzanym powietrzu i w zasadzie nic ciekawego się nie dzieje, bo wszyscy zajmuję się mało absorbującymi zajęciami np porządkowaniem zdjęć. Dlatego zamieszczam też efekt tej właśnie pracy - zdjęcia zrobione początkiem czerwca w czasie jednej z wielu krótkich (ok 2 godz) wycieczek w bliskie sąsiedztwo Siedliska
 W okolicy  naszego rodzinnego miasta jest kilka bardzo ładnych miejsc nadających się na popołudniowe wycieczki. Jednym z nich jest rezerwat Prządki, w którym zobaczyć można fantastycznie zwietrzałe skały. Na temat rezerwatu można znaleźć wiele informacji więc nie będę się rozpisywać ze statystyką. Jeździmy tam często i zawsze chłopcy mają świetną zabawę, choć przyznam że ze względu na charakter miejsca trzeba mocno trzymać dyscyplinę wśród dzieci, żeby się nie pozabijały. Dlatego zawsze podziwiam opiekunki wycieczek szkolnych, które tam spotykamy. Miejsce zapełnia się głównie w dni wolne natomiast w tygodniu można znaleźć wiele cichych i ustronnych zakątków na rodzinny piknik.O każdej porze roku skały dostarczają wrażeń estetycznych i zdjęcia robione niekiedy w tym samym miejscu ale o innej porze roku lub nawet dnia, przy innym oświetleniu są całkiem inne.