Kolory w zimie czyli żółta wierzba i czerwony dereń |
Po poprzednim ataku ogrodniczego szaleństwa kiedy to zakupiłam 413 sztuk sadzonek za jednym zamachem i sadziłam je razem z z całą rodzinę przez tydzień, w tym roku chyba mój obłęd chyba poddał się skutecznemu leczeniu, bo kupiłam zaledwie 276 sztuk (ale tylko dlatego że nie wszystko było dostępne- reszta na jesień) A więc rodzino(i przyjaciele) bądźcie mi wdzięczni i szykujcie się!
Plany mam pełne rozmachu od ozdobnej alejki poczynając przez rabatę z trawami, początek skalniaka po "zakątek Światowida". W tym ostatnim pomyśle zaoferował mi pomoc Syn Wszechstronnie Utalentowany, który oczekuje rewanżu przy porządkowaniu lasu. Tak więc dobę trzeba będzie czarodziejsko rozciągną, no ale Światowida mamy po swojej stronie, więc damy radę!
Nie ma dla nic bardziej relaksującego niż praca w ogrodzie i w ogóle kontakt z naturą. Może to być spacer w lesie ale też koszenie, pielenie czy przycinanie. Zawsze gdy dotykam wilgotnej, pachnącej ziemi, gdy czyje zapach trawy, ziół, kwiatów ale też żywicy czy butwiejących liści ładuje akumulatory. Kilkakrotnie w gniewie czy smutku szukałam ukojenia w kościele i nigdy nie znalazłam w nim Boga, jeśli chcę Go spotkać to raczej w szeleście traw i śpiewie ptaków. Nawet świst wiatru i klekot gałęzi nagiego, zimowego lasu jest lepszy niż pustka i cisza kościoła.
Może dlatego postanowiłam, że stworzę swoją własną świątynie dzięki czemu będę szczęśliwa przez całe życie. No i całe szczęście ,że rodzina daje się jeszcze namówić na pomoc!
Resztki zimy czyli szron pod lasem |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz