Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

niedziela, 23 lutego 2014

Zła baba za kierownicą i przybysz z Marsa

  Bycie kierowcą w Polsce to dla wielu życiowa rola o wadze Szekspira w Teatrze Narodowym. Bycie kierowcą kobietą w Polsce to ekstremalna walka o życie w samczej dżungli zdominowanej przez przybyszów z kosmosu.

  Jest około 14 powszedniego dnia- w Krośnie i okolicy zaczyna się szczyt ruchu. Właśnie pozbierałam chłopaków ze szkół i przedszkola i stoimy na wyjeździe na krajówkę, która w tym miejscu ostro pnie się pod górę a my planujemy skręcać w lewo, właśnie w górę. Na razie jednak stoimy i czekamy na swoją szansę. Z Krosna ciągnie sznureczek spowalniany ciężkimi tirami, z przeciwnej strony wszyscy pędzą na złamanie karku, dlatego nawet nie próbuję się pchać.  Za mną ustawia się samochód, którego właściciel po jakiejś minucie zaczyna kompulsywnie naciskać gaz wydając z siebie nerwowy warkot i podjeżdżając pod mój zderzak. Ale twardo stoję. Nie jestem gwiazdą rajdów, a mój opelek to nie bolid Formuły 1- obydwoje potrzebujemy czasu i miejsca, więc czekam. Facet z tyły zaczyna być co raz bardziej zniecierpliwiony moim "babskim" stylem, już stoi prawie na moim zderzaku, a w lusterku chyba widziałam jakieś nerwowe machanie ręką. Chyba, bo widok zasłaniają mi dzieciaki siedzące z tyłu, co skutecznie koi moje nerwy. W zasadzie sam jest sobie winien- zdarza się że jak źle zgram sprzęgło i gaz to samochód ucieka do tyłu, więc skoro stoi za blisko, a ja czuję się zestresowana i psychicznie molestowana to potrzebuję dwa razy więcej czasu i miejsca na ruszenie. No to spadaj dziki Predatorze! Tiry śmigają tak, że pęd powietrza prawie obrywa mi wycieraczki, a gdyby nie przednia szyba, także tusz z rzęs. Za mną odbywa się atak furii- warkot, machanie i klakson, co zaczyna mi działać na nerwy, ale akurat pojawia się odpowiednio duża dziura w ruchu, więc paląc sprzęgło i zostawiając za sobą chmurę spalin ruszam. Oczywiście okazuje się, że znerwicowany Marsjanin jedzie w tą samą stronę, ale ponieważ jesteśmy już na prostej drodze mogę dać sobie odrobinę satysfakcji. Bo tak w zasadzie to ja zła kobieta jestem! Wiem, że na długim odcinku nie ma gdzie wyprzedzać- jedziemy spokojnie i przepisowo w terenie zabudowanym, czyli środek pasa ruch (żadnego odsuwania się na pobocze dla ułatwienia wyprzedzania) i 50 km/h. Ha, ha, a masz podły i zły Obcy szowinisto! Może i jeżdżę wolno ale za to dokładnie! Za mną sunie apokaliptyczny demon nienawiści ziejący ogniem i plujący jadem . Chyba nawet już przeżarł sobie przednią szybę i zabiera się za moją tylną, a opary zła rozpuszczają mi opony. Dzięki Bogu, zachowując stoicki spokój, zjeżdżam powolutku (!) w boczną uliczką prowadzącą do Siedliska, póki jeszcze rdza  nie chwyciła splutego opelkowego bagażnika. Czuję się usatysfakcjonowana rezultatem tego pojedynku na emocje.
  Jaki jest morał? Na wyjeździe stałam jakieś 5-6 minut, więc nie jest to wielka starta czasu. Nie warta ryzykowania bezpieczeństwa mojego i dzieci. Styl jazdy samochodem nie określa mnie jako człowieka, a samochód to tylko sprzęt użytkowy, podobnie jak np długopis lub szczoteczkę do zębów- każdy je ma i musi z nich korzystać. Nikt normalny nie emocjonuje się marką szczoteczki ani stylem szczotkowania! Kobiety generalnie to rozumieją, mężczyźni nie zawsze! No cóż, przecież oni są z Marsa i to z jego dalszej strony ;). A niektórzy mają wsród protoplastów i Predatora i Obcego.
P.S. Reakcja Szanownego Małżonka raczej nie była zaskoczeniem- "chyba bym Cię zabił gdybym tyle musiał stać za tobą!". Jak dobrze być z Wenus, a wśród krewnych mieć E.T.!!!

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń