Zdobyliśmy na własnych nogach Morskie Oko, co biorąc pod uwagę porę roku i wiek niektórych członków wyprawy uważam za nie lada wyczyn - Grześ miał chwilę załamania, ale maszerował dzielnie. Najważniejsze, że na drugi dzień był w całkiem dobrej formie, czego nie można powiedzieć o mnie i Szanownym Małżonku - nawet nie wiedziałam, że mam tyle mięśni i stawów, które mogą tak boleć. Najlepszą kondycją wykazał się Krzyś, który maszerował na czele, a że zawładnął aparatem fotograficznym zrobił przy okazji całą masę zdjęć. Tylko najstarszy jak przystało na nastolatka głównie marudził przez dwa dni.
Marudny Nastolatek poleguje na szlaku |
Wśród tych pozytywnych doznań pojawił się jeden zgrzyt- konie na trasie na Morskie Oko. Nie jestem wojującą ekolożką, ale widok tak umęczonych zwierząt jest straszny. I niech nikt mi nie wmawia że konie dają radę, od tego są i w ogóle taka tradycja. Jeśli widzę dwa mokre ze zmęczenia, spienione konie ciągnącego pod górę sanie wyładowane "górskimi turystami" to dochodzę do wniosku, że coś jest nie tak -albo koni za mało albo turystów za dużo. Może dobrym rozwiązaniem byłyby cztery, a nie dwa konie- choć już słyszę krzyk o kosztach ponoszonych przez woźniców, ich biedzie i uświęconej tradycji. Pewnie, pewnie- tradycją jest też ubój rytualny i obcinanie ręki złodziejowi! To raczej nie jest argument, ale pazerność i głupota lubi za czymś się schować. Tradycja pasuje świetnie!
Po drugie nie ma obowiązku zdobywania Morskiego Oka w zimie- wypada mieć trochę rozsądku - nie daje rady, nie idę. Może w lecie będą meleksy i wtedy można będzie podjechać na górę- oczywiście będąc zgrzybiałym starcem, inwalidą, kobietą w ciąży lub rodzicem małego dziecka. Reszta śmierdzących leni niech maszeruje na własnych nogach! Nie wiem dlaczego ludzie narzucają sobie jakieś obowiązkowe punkty programu całkiem nie adekwatne do chęci i możliwości, a potem próbują odhaczać je idąc po łatwiźnie lub co gorsza porywając się z motyką na słońce. Jedna grupa uzna że Morskie Oko zaliczy wyjeżdżając bryczką, druga zaciągnie dziecko na Kozie Wierchy. Obie zalatują głupotą.
dzikie tłumy na Morskim Oku |
Autorami zdjęć są Wszechstronnie Uzdolnione Dziecko oraz Szanowny Małżonek.
***
"Pamiętnik Dziecięcych Mądrości"Szanowny Małżonek wchodzi do domu obładowany na wszystkie ręce i piętrowo- niesie teczkę z dokumentami, laptop, reklamówkę, portfel, kluczyki, kasetkę z utargiem. Widzę, że wszystko zaczyna mu się chwiać więc łapię to co już zaczyna spadać czyli, całkiem przypadkiem, kasetkę;)
Krzyś z potępieniem : "Ani cześć ani co u Ciebie kochanie tylko od razu łapie forsę. Ach te kobiety!"
Bez komentarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz