Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

niedziela, 27 stycznia 2013

Kraina piękna i smaku

   Korzystając z pięknej, zimowej aury wybraliśmy się na wyścigi psich zaprzęgów do Bystrego pod Baligrodem. Impreza malutka choć sympatyczna, co jest szczególną zasługą obsługi ze strony Nadleśnictwa Baligród. Po spacerze i podziwianiu wspaniałych psów apetyt u chłopaków bardzo się zaostrzył i niestety Baligród nas trochę rozczarował. Dlatego ,gnani wilczym głodem, ruszyliśmy w drugą stronę czyli do Cisnej i tu prawdziwa, kulinarna rewelacja- zaraz przy drodze mieści się oberża i pensjonat "Pod kudłatym aniołem", który zresztą wita amatorów dobrej kuchni zaraz przy wejściu.
 Przytulny, ciepły wystrój zachęca do pozostania, a czekając na posiłek można podziwiać ciekawe malarstwo. A czekać warto! Kucharz tego przybytku to prawdziwy anioł (mam nadzieję,że nie kudłaty bo to mi się źle kojarzy z pewną wrzaskliwą i wredną restauracyjną celebrytką z telewizji). Ale nie ważne- łysy czy kudłaty, liczy się talent! W menu kuchnia pogranicza i lokalne przysmaki, solidne, męskie porcje za przystępną cenę. Z całego, sytego serca polecam pierogi huculskie (smażone, z bryndzą) oraz fuczki, czyli kapuściane placki z ostrym sosem. Mój mięsożerny mąż rozpłynął się w zachwycie nad plackiem po bieszczadzku, a najmłodszy syn był usatysfakcjonowany menu dla dzieci gdzie znalazł słodkiego racuszka. Z wielu restauracji gdzie jadamy rodzinnie ta stanie się stałym punktem w bieszczadzkich wycieczkach.

   No i tu temat kolejny. W Bieszczadach byłam daaaawno temu. Już zapomniałam, że pod nosem mam krainę tak niewiarygodnie piękną, że zapiera dech w piersiach. Całkiem przypadkiem, podziwiając widoki przegapiliśmy zjazd i znaleźli się w Wetlinie, a potem szkoda było się wracać, więc idąc za ciosem "zrobiliśmy" dużą pętle bieszczadzką. Przyznaję, że było ciężko - bialuteńka, oblodzona droga i strome podjazdy trochę nas stresowały, ale widoki były niezapomniane. Nagle byliśmy w świecie, gdzie kończy się świat ludzi, a zaczyna niczym nieskrępowana, dzika natura. Jadąc u stóp wyniosłych połonin i mając przed sobą magicznie oświetloną przez zachodzące słońca Tarnicę człowiek czuje się jak nic niewarty pyłek wobec ogromu boskiego dzieła. Pielgrzymki nie powinny chodzić do Częstochowy ale wędrować przez dzikie Bieszczady! Choć może, z drugiej strony lepiej nie...



 Naszą bezradność wobec sił natury podkreślił taki widok:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz