Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

piątek, 1 listopada 2013

Pomysły z mgły


Poranne mgły , które niekiedy utrzymują się przez kilka godzin otulają świat jak kłębek waty tłumiąc wszystkie dźwięki. Wtedy Siedlisko trwa po za czasem i światem, samotne i ciche, jakby martwe. To trochę straszne ale równocześnie piękne godziny. Potem powoli mgła najpierw staje się jaśniejsza, aż wreszcie, snując się przy ziemi spływa do doliny jak mleczny wodospad uciekając przed co raz mocniejszymi promieniami słońca. Siedlisko się budzi do życia. Jedynym śladem po porannej mgle są lśniące jak brylanty krople rosy.


 
  Oto zostaliśmy, jak to się dawniej mawiało, badylarzami. A wszystko przez Szanownego Małżonka i dżem. W tym roku przygotowałam całkiem sporo domowych dżemów, które w mojej rodzinie cieszą się niesłabnącą popularnością i jadane są w zasadzie na każde śniadanie. Kilka tygodni temu, smarując kanapkę czereśniowym  Mąż doznał cudownego objawienie i stwierdził, że może zajmiemy się produkcją domowych dżemów. Cóż przyznaje, że pogrążona w lekturze porannej gazety i chyba otumaniona mgłą słuchałam go jednym uchem i przytaknęłam odruchowo i niefrasobliwie.  Pomysły mojego męża nigdy nie są zwykłe- jeśli pies to wielki, jeśli firma to przynajmniej ogólnopolska, a telefon z bajerami -zawsze dzieła z rozmachem, a umiar to rzecz mu obca! Kolejnego mglistego poranka radośnie oświadczył, że pojedziemy dokupić trochę sadzonek malin i truskawek, no bo te dżemy to trzeba z czegoś robić. O święta naiwności, znam swojego Małżonka 17 lat i chyba powinnam była przewidzieć jak to się skończy!  Pojechaliśmy, a potem przywieźliśmy... 240 sadzonek malin i 350 sadzonek truskawek. No i sadziliśmy je, sadzili i sadzili... Myślałam, że dostanę skoliozy kręgosłupa ale efekt jest prawie piorunujący- na miarę chudych malinowych badylków i mizernych truskawkowych listków. Jak to na początku często bywa. Małżonek chodzi dumny jak paw i już się czuję dżemowym potentatem, oczywiście na skalę ogólnopolską. Wniosek- chcecie mieć pomysłowego i aktywnego męża - karmcie go domowym dżemem! Czereśnie mają nie tylko boski smak ale i moc!


  Ja działam trochę mniej spektakularnie. Ponieważ chcę na wiosnę powiększyć obsadę stajenki potrzebuję dodatkowego pastwiska. Porządnego pastwiska, a nie chaszczowiska porośniętego chabaziami jak z sennego koszmaru wiejskiego pastuszka. Zabrałam się do tego metodycznie- w tym roku orka.
Genialnym pomysłem są kółka rolnicze, dzwonię i za przyzwoite pieniądze mam do dyspozycji wybór sprzętów rolniczych wraz z fachowym kierowcą. Ten jaszczewski orze jakby chciał piekło wykopać- nie oprze mu się żaden pień ani słupek graniczny!

Kiedy już wszystko zaorane i posadzone nad Siedliskiem zachodzi słońce. Jutro znów obudzimy się w bezmiarze mlecznej ciszy. Czekam na nowe pomysły Męża!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz