W Siedlisku po kilku ponurych i deszczowych dniach nadszedł wyjątkowo pogodny i trochę mroźny poranek. Po prostu pięknie! Kurzo- kozie towarzystwo radośnie wyległo przewietrzyć piórka i sierść w jesiennych promieniach słońca. Nie chcieliśmy być gorsi, więc razem z psami ruszyliśmy na obchód Siedliska. Las cichy i nagi, ziemia zamarznięta i tylko leszczynowe "farfocle" są zapowiedzią odrodzenia życia.
Oczywiście psy szalały udając groźne i złe, szczekając i szczerząc na siebie zęby. Cóż, to takie niewinne przepychanki choć na zdjęciach wygląda groźnie.
Bardzo przypomina mi to zabawy chłopców- niekiedy słysząc podejrzane zamieszanie krzyczę ze schodów- Co tam się dzieje?! Odpowiedź jest zawsze ta sama - Nic! Bawimy się! Wychodzę z założenia,że dopóki przysłowiowa krew się nie leje to nie będę wkraczać, a chłopcy raczej nie dają mi powodów do interwencji.
Długie wieczory sprzyjają "pracy twórczej". Spędzam wieczory na decoupage'u realizując wszystkie pomysły, które dojrzewały przez, ogólnie mówiąc, sezon wegetacyjny.
A przede mną jeszcze sterta szycia. Ależ się cieszę!
Czy pamiętacie dziwną budowlę pokazywaną w sierpniu? Muszę przyznać, że nikomu nie udało się rozwiązać zagadki, dlatego dziś mała podpowiedź wynikająca z postępu prac:
A na zakończenie bajkowy księżyc, który jakiś czas temu udało mi się sfotografować nad Pogórzem Strzyżowskim. Niekiedy w codziennym zamieszaniu warto przystanąć choćby na chwileczkę, bo można zobaczyć wtedy takie zwykłe-niezwykłe widoki. Nie na darmo mądre przysłowie mówi "śpiesz się powoli"- nic gorzej nie wpływa na jakość naszej pracy niż pośpiech, panika i, jak to nazywam szał z rozwianym włosem i obłędem w oczach. Jeszcze mi się tak nie zdarzyło żeby to się dobrze skończyło! Dlatego codziennie staram się przez chwilkę po prostu nic nie robić- popatrzeć w niebo, pobujać w obłokach...Taki reset systemu i od razu chce mi się iść dalej do przodu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz