Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

sobota, 21 grudnia 2013

Testosteron w kurniku

   
 W domu już spokój i ostatnie przedświąteczne przygotowania. Przeglądam i uzupełniam choinkowe ozdoby, pakuje prezenty i takie tam drobne przydasie dla bliskich. Uwielbiam atmosferę oczekiwania i nie psuje mi jej nawet maniakalne świąteczne natręctwo centów handlowych- aż do ostatniej niedzieli adwentu staram się być głucha i ślepa na ten marketingowy kicz. W ogóle mam niekobiecy charakter bo nie lubię zakupów- nudzą mnie i męczą, więc staram się ograniczać je do jednorazowego wyjazdu tygodniowo. Z kartką w ręku załatwiam wszystko co muszę i szczęśliwa wracam do Siedliska. A tam...zimowy, oszroniony raj.





Dni płyną raczej pomału i leniwie co najlepiej obrazuje zachowanie Nusi, która co prawda z obrzydzeniem reaguje na propozycje przechadzki po śniegu, ale zawsze znajdzie jakiś nasłoneczniony zakątek na kolejną drzemkę. Nawet jeśli będzie to twórczy chaos w pokoju najstarszego syna


Jedynie co jest w stanie wywołać w kocie większe poruszenie to nowy mieszkaniec Siedliska- świnek Maciuś. Na wszelki wypadek jest pilnie strzeżony przed nadmierną kocią ciekawością!

 Za to w kurniku rewolucja- okazało się że w naszym stadku są dwa koguty. Dzień zaczyna się od piania na dwa głosy, a potem jest już tylko śmieszniej- bijatyki, demolowanie kurnika oraz molestowanie kur źle wpływa na ich nośność. Biedne dziewczyny zajmują się produkcją jaj ukradkiem i w pośpiechu kiedy dwa kogucie "dresy" naładowane testosteronem wychodzą na przechadzkę. Wieczorem odbywają się roszady jeśli chodzi o miejsce do spania- aktualny przegrany zostaje zdegradowany i zesłany do "babskiego" gniazdka, a zwycięzca śpi z żonkami na grzędzie! Jak przypuszczam musi to być wyjątkowo perfidne okazywanie wyższości wobec rywala. Cóż, niezależnie od gatunku mężczyźni nie różnią się od siebie specjalnie!


Oczywiście w ciągu dnia, na spacerze często jednoczą siły wobec potencjalnych wrogów czyhających na wdzięki kurzego haremu. 

Przez chwilę myślałam czy jeden z awanturników nie skończy jako niedzielny obiad, ale trochę mi szkoda efektownego orpingtona. Pewnie postaram się go przetrzymać do wiosny i sprzedać, a za to powiększyć stadko o kilka ozdobnych kurek. Tak to wśród zwierząt hodowlanych bywa- samce nie są w cenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz