Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

poniedziałek, 11 maja 2015

Post rolniczo - starociowy


Przez ostatni tydzień siałam, kopałam, grabiłam, sadziłam, cięłam i znów kopałam i jestem z siebie bardzo dumna- to kawał porządnej roboty. Co prawda odniosłam wrażenie że motyka i grabie są integralną częścią mojego organizmu, a dla postronnego obserwatora wyglądam jak wiejski inspektor Gadżet. Niestety część moich ulubionych spódnic z grupy roboczej nie posiada kieszeni, więc gdy wszystkie ręce miałam zajęte musiałam upychać różne pierdoły do biustonosza. Najsłynniejsza kibicka świata , której z biustu wyglądała malutka komóreczka odpada w przedbiegach- rasowej kobiecie biustonosz wypełniają torebki z nasionami fasoli oraz stara łyżka do robienia dołków. Oprócz komórki i biustu oczywiście.
  Szanowny Małżonek pokonał kosiarką odległość równą długości równika odbywając podróż dookoła świata we własnym ogrodzie. Namolnie pchał mi się przed oczy Dulski wędrujący na kopiec Kościuszki dookoła stołu;).
warzywa

ziemniaki

no i ulubione truskawki

  Gdy wieczorem przywracałam mojemu biustowi mniej kanciaste i dziwne kształty, a Szanowny Małżonek powracał z ogrodowych podróży zasiadaliśmy z przeciwkleszczowym trunkiem na tarasie i patrzyli jak wszystko rośnie. A rosło w oczach z trawą na czele- świat opanowała mega zieleń we wszystkich odcieniach! Ten wybuch siły w naturze widać nie tylko po ilości trawy czy liści, ale też ruchliwości małych stworzonek


u mrówek ruch jak w prawdziwym mrowisku

  Wczoraj był święty dzień odpoczynku, a na dodatek padało, więc z całkiem czystym sumieniem oddawałam się nicnierobieniu. Co prawda było mokro i mgliście, ale od czego są gumiaki- bez spaceru dzień jest stracony.
 

 


Mogłam nacieszyć oczy zdobyczami z sobotniej wyprawy do Dukli i troszkę pchnąć do przodu pracę nad kolejną miniaturą. Zresztą większość starociowych zakupów była związana z pomysłami na miniatury
efekty zakupowego szału

 

wszystko co lubią dziewczynki

  Co do łazienki w wersji mini poważnie zastanawiam się nad zwolnieniem kafelkarza, wymontowania wszystkiego, usunięcia niebieskiego i krzywego koszmarku i położenia kafelek od nowa. Sami przyznajcie że ta wersja to delikatnie mówiąc porażka. 


P.S. Oficjalnie przepraszam Cię Anetko za zwinięcie ci skrzynki na piwo z przed nosa, ale my mamy daleko do sklepu i nam przyda się bardziej. Zresztą zawsze powtarzam najpierw łap, potem myśl !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz