Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

piątek, 1 maja 2015

Urodziny Wyrwidęba czyli trochę tego i owego




  Kwiecień w Siedlisku to czas rozkwitu z naciskiem na rozkwit prac, które mnożą się w tempie zastraszającym. Miały być wielkie ograniczenia w moich zapędach rolniczych ale zew wiejskiej krwi daje o sobie znać jak tylko zaświeci słoneczko i głowę mam pełną pomysłów. Com prawda ręce tylko dwie ale cóż to za problem dla kobiety - podstępem, groźbą, słodkimi minkami i prośbą zaprzęgam do realizacji rozbuchanych planów Szanownego Małżonka i dzieciaki. I tak to staram się zarządzać moim małym PGR-em! Wcale nie znaczy to oczywiście że sama tylko leże i pachnę- wręcz przeciwnie- daję właściwy przykład jako przodowniczka pracy! Funkcja "agro" włączyła się nie tylko u mnie ale też reszcie rodziny w związku z czym wszystkie rodzinne imprezy zostały nieodwołalnie przesunięte na niedziele, a i wtedy dyskutujemy o jakości narzędzi rolniczych, pogodzie i terminach siewu. Ot taka rodzinna paranoja!
pieszczoszki
  Sezon imprez, to jak sami wiecie długa historia- zaczynamy w kwietniu i z mała letnią przerwą kończymy późną jesienią. W tym roku po raz pierwszy swoje urodzinki świętował w gronie przyjaciół z klasy pierwszej mój najmłodszy syn- oczywiście od razu z fasonem czyli trzy godziny zabawy i masą gości. Co jadają pierwszaki na imprezie- na początek tort- trochę krzywy piracki statek pochłonięty do ostatniej okruszynki,

 potem domowa pizza- najprostsza bo dzieciaki średnio lubią udziwnienia,

 a na koniec gofry i lody. Oczywiście ważnym elementem są napoje - domowa ice tee z mandarynkami i napój pomarańczowy. Zorganizowanie kinder balu domowym sposobem może zajmuje trochę czasu, ale kosztowo jest tanie. Szkoda że pogoda nie dopisała bo pierwszaki w stadzie mają niespożytą energię i szalone pomysły z lekka unoszące dach domu!
  Nie obyło się bez zabawnych sytuacji- mój syn gustuje ostatnio z zabawach w żołnierza w związku z czym posiada stosowne wyposażenie. Generalnie nic dla dziewczynek. Ale jak się okazało nie była to przeszkodą dla damskiej części imprezy- w pewnej chwili, wśród radosnych pisków i przepychanek zbiegła ze schodów pastelowa drużyna (z przewagą różu) wymachując plastikowymi pistoletami, karabinami oraz mieczem i żądając wydania Killera do zabawy, więcej picia i gumki do związania rozwianej fryzury. Wtedy to wymiękł Szanowny Małżonek, który mrucząc pod nosem scenicznym szeptem "gender wkroczył" zabarykadował się w gabinecie!
  Po pożegnaniu ostatniego małego gościa z podziwem pomyślałam o ich wychowawczyni, która codziennie z niezmienną cierpliwością i zapałem przywołuję tą szaloną gromadkę do porządku.
  Rozochocony solenizant poczuł się chyba bardzo duży i silny bo zapozował jak rasowy wyrwidąb- oj jakie ja ma spore dziecko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz