Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

wtorek, 8 września 2015

Lokomotywa i wrzesień

Wakacje, wakacje i po wakacjach. Nawet nie wiem kiedy to przeleciało. Ruszenie rodzinnej maszyny we wrześniu to praca dla masochistycznego strongmena, ponieważ stopień powakacyjnego rozregulowania i lenistwa osiąga swoje maksimum 31 sierpnia. Od 1 wrześnie pcham, ciągnę, poszturchuje i pokrzykuje na to ustrojstwo, a tu żadnej pożądanej reakcji. Dzieci ciągle chcą spać do południa i spędzać czas przed komputerem, kot chce wyjść o 4 rano, a Szanowny ogląda mecze do 2 nad ranem nie dając spać innym. Po prostu zgroza. Czuję się jakbym próbowała rozruszać ospała lokomotywę Brzechwy a tu nic! Nie dość że przeciążone to jeszcze przerdzewiała!
  Swój dobry nastrój zawdzięczam chyba tylko letnim endorfinom utrwalonym w Chorwacji. Matki powinny mieć refundowane wczasy w ciepłych krajach przez NFZ w ramach profilaktyki psychiatrycznej.
   W chwilach wolnych od zarządzania lokomotywą zapełniam piwniczkę wrześniowymi zbiorami.
Po pierwsze kiszone pomidory które próbowałam w Starym Lwowie i bardzo mi smakowały. Ponieważ pomidory obrodziły wybitnie mogłam zrobić kilka słoiczków na próbę.
 

Po drugie jeszcze kilka słoików kiszonych ogórków z winogronami. Ogórki jak ogórki, ale winogrona palce lizać!

Mrożę też zapasy cukinii na zupę cukiniową i mirabelek na kompot.

A potem mogę cieszyć się spacerami , bo temperatury tego lata nie zachęcały do pieszych wędrówek. Dopiero teraz korzystam z miłego chłodu i zaglądam w znajome zakątki podziwiając ulotne widoczki. Cały ten wrześniowy szał nie jest w stanie zepsuć niesamowitych wrażeń jakie robi pomału wkraczająca jesień. Niby to już znam, niby to już było ale po każdym spacerze nie mogę wyjść z zachwytu.
























Choć niektórzy członkowie rodziny preferują inny styl odpoczynku staramy się nadgonić spacerowe zaległości


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz