Jestem ze wsi i jestem z tego dumna.

niedziela, 29 marca 2020

Uciechy izolacji


  Astronomiczna wiosna zawitała w tym roku po cichu, jakby tylnymi drzwiami. Nie jest to dziwne w tej nowej dziwnej rzeczywistości - wszak Marzanne można było co najwyżej wysłać kurierem do najbliższej rzeki, a na wagary uciec z domu do szkoły. Opustoszałe ulice nie zapełniają się ani rozbawioną młodzieżą ani zwykłymi spacerowiczami spragnionymi słonecznego ciepła. Ludzie w kolejce przed bankiem lub pocztą przepisowo stoją w ponad metrowej odległości, a w spożywczaku obowiązkowo trzeba nałożyć foliowe rękawiczki. Nasze rodzime polskie podwórko wygląda źle ale nie aż tak źle jak włoskie czy hiszpańskie, może dlatego że Polacy okazali się bardziej karni i przewidujący- przecież mamy pięćdziesięcioletnie doświadczenie w codziennym życiu pełnym ograniczeń, utrudnień i braków. Oczywiście zdarzają się niechlubne wyjątki- czterech starszych panów "wiszących" na ogrodzeniu budowy na krośnieńskiej starówce. bo właśnie budowlańcy leją beton i jest to arcyciekawe, albo niezbyt rozgarnięta panienka w wiejskim sklepiku,która najpierw wisiała mi na ramieniu, a potem bardzo się obruszyła gdy poprosiłam (bardzo grzecznie choć szlag mnie trafiał), żeby zachowała odstęp. Generalnie mam jednak nadzieję, że epidemia w naszym kraju nie będzie zbierać tak tragicznego żniwa.
   Nie da się ukryć, że izolacja na wsi wiosnę jest całkiem znośna, a pozwolę sobie nawet na stwierdzenie ,że przyjemna. Przynajmniej dla mnie- pierwszy raz od dawna mam czas i spokój, paradoksalnie muszę zdać się na to co los przyniesie, pogodzić się z sytuacją. Spokój, spokój, spokój. A znana mądrość mówi, że zajęte ręce to wolna głowa, więc zajmuję się mnóstwem prac pilnie czekających na realizację już od dawna.
  Zaczęłam od poprawienia kondycji czyli codziennych  spacerów wraz z Szanownym Małżonkiem i naszym szalonym owczarkiem- szczególnie, że wiosna szaleje i do spacerów zachęca. Las pomału przenika zielona mgiełka,  na każdej słonecznej polance kwitną kwiaty, a ptasie świergoty mają natężenie szkolnego korytarza w czasie przerwy.














Nawet mrówki tłoczą się w bramie mrowiska

To ciepełko zachęca już do prac w ogrodzie gdzie do kwitnienia zabiera się forsycje.

  Za to wieczorem zostają mi już tylko prace siedzące, bo po kilku godzinach sadzania na kolanach 150  krzaczków mam problemy z utrzymaniem się w pionie. Ale, że ogród cały czas mam w głowie zrobiłam mini domek ogrodnika.



  Postarałam się zmieścić tu nie tylko potrzebne narzędzia, ale też ogrodnicze koszmarki czyli kretowisko i ogrodowego krasnala

 


 Teraz tylko odpowiednia ramka i można wieszać.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz