Pierwsze poważne nocne przymrozki ogołociły drzewa do reszty z liści, a więc złoto czerwone widoki stały się wspomnieniem. Ostatki liści zakończyły żywot jako skromny bukiecik.
. Obecność Jagusi wymusza bardzo wczesne wstawanie na pierwszy spacer i, niestety, porządki po nocnym bałaganie. Nie jestem tym zachwycona, ale wychodzę z założenia, że dzieci tak mają, także psie, i kiedyś z tego wyrastają. Byle szybko bo jestem chronicznie niedospana! Dobrą stroną porannych spacerów jest podziwianie wschodów słońca i posrebrzonych szronem gałązek.
Po tych nieziemskich widokach zostaje sprowadzona do rzeczywistości gdy muszę skrobać szyby w samochodzie :)
A tak w ogóle to nasz pies okazał się być wielbicielem spacerów, co ma zbawczy wpływ na nasze zdrowie, kondycję, samopoczucie oraz apetyt.
A potem następuje zasłużony relaks w psim stylu :
Długie wieczory sprzyjają pichceniu różnych pyszności, siedzeniu przy kominku i czytaniu. W ramach pichcenia przygotowałam ostatnio panne cote na bazie jogurtu z musem truskawkowym. Szczerze przyznam, że była to moja odpowiedź na twarde i bezsmakowe paskudztwo, które jadłam w jednej z lokalnych restauracji. Poziom spartolenia tego deseru to wyższa szkoła jazdy miałam więc dużą satysfakcję gdy mój wyszedł pyszny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz